Niewielkie spadki cen materiałów budowlanych

Choć nie jest to rewolucja cenowa, maj przyniósł pewne zmiany na rynku materiałów budowlanych. Ceny lekko drgnęły w dół – średnio o 0,7% w skali roku. To może nie brzmi spektakularnie, ale w świecie budowlanki, gdzie każde 0,1% ma znaczenie przy większych inwestycjach, to całkiem konkretna informacja. Szczególnie że po wielu miesiącach wahań i szukania punktu równowagi, rynek pokazuje coraz więcej oznak stabilizacji, choć nie we wszystkich kategoriach.

Spadające ceny, ale nie wszędzie

Dane zebrane przez Grupę PSB mówią jasno – z 20 analizowanych grup materiałów budowlanych, w 13 odnotowano spadki. Prym w tej grupie wiodła izolacja termiczna, która potaniała aż o 5,5%. Spadły też ceny materiałów wykończeniowych (o 4,1%) oraz oświetlenia i elektryki (o 3,6%). Można to odczytywać jako efekt nieco niższego popytu w tych segmentach, ale też realny sygnał, że presja inflacyjna osłabła.

Warto zauważyć, że w kanale detalicznym ceny spadły o wspomniane 0,7%, natomiast w hurcie zniżka była nieco łagodniejsza – 0,5%. Oznacza to, że przeciętny klient budowlanych marketów mógł odczuć niewielką ulgę przy kasie. Z drugiej jednak strony, jeśli ktoś planował budowę domu lub większy remont, na razie raczej nie powinien spodziewać się spektakularnych przecen.

Drewno, płyty OSB i cement – tu podwyżki

Nie wszystkie kategorie poszły w dół. Płyty OSB i drewno konstrukcyjne zanotowały wyraźny wzrost – aż o 9,2% w skali roku. Cement i wapno także podrożały, choć już nie tak drastycznie (o 3,6%). Te zmiany mogą być związane zarówno z sezonowością, jak i ograniczoną dostępnością surowców.

Rynek drewna wciąż jest niestabilny, co przekłada się na nieregularne dostawy i wyższe ceny, a płyty OSB pozostają popularnym materiałem, na który popyt nie maleje.

To właśnie te towary pokazują, że mimo ogólnego trendu w dół, lokalne i sektorowe fluktuacje potrafią zaskoczyć, zarówno inwestorów, jak i wykonawców.

Budowlanka w zadyszce

Dane o cenach nie biorą się znikąd – są odzwierciedleniem ogólnej kondycji sektora. A ta, według Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa, nie wygląda najlepiej. Mówi się wręcz o najpoważniejszym kryzysie od 2016 roku. Spada wykorzystanie mocy produkcyjnych w dużych firmach, inwestycje, zarówno publiczne, jak i prywatne, stoją w miejscu, a branży brakuje jasnej strategii na przyszłość.

Majowe dane GUS tylko potwierdzają słabnące nastroje – mniej rozpoczętych budów, mniej wydanych pozwoleń, mniej lokali oddanych do użytku. Deweloperzy ostrożnie podchodzą do nowych projektów, bo wciąż niepewna jest sytuacja gospodarcza, a koszty wcale nie spadają tak szybko, jak by sobie tego życzyli.

W tym kontekście stabilizacja cen materiałów budowlanych, choć z lekkim spadkiem, może być traktowana jako dobra wiadomość. Pokazuje, że rynek trzyma się jeszcze na powierzchni i nie wpadł w spiralę rosnących kosztów. Ale jednocześnie jasno sygnalizuje, że potrzebne są realne bodźce do rozruszania inwestycji, zwłaszcza tych publicznych, które od lat stanowią motor napędowy całego sektora.

Co dalej z cenami?

Wiele wskazuje na to, że dopóki nie ruszą zapowiadane programy inwestycyjne, czyli te drogowe, kolejowe, energetyczne czy mieszkaniowe, to ceny pozostaną w miarę stabilne, z niewielką tendencją spadkową. Jednakże na prawdziwe obniżki nie ma co liczyć. Rynek wciąż balansuje na granicy opłacalności, a wiele zależy od dalszego kształtowania się sytuacji gospodarczej, w tym stóp procentowych i dostępności kredytów.

Dla inwestorów indywidualnych oznacza to, że warto śledzić sytuację na bieżąco, ale niekoniecznie zwlekać z decyzjami w nadziei na dalsze spadki. Bo choć materiałów budowlanych trochę potaniało, to nie wszystko i nie wszędzie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *